- Ponad 100 godzin akcji gaśniczej, kilkuset strażaków biorących w niej udział i 20 km spalonych dokumentów – to podsumowanie pożaru, który wybuchł szóstego lutego w archiwum UMK mieszczącym się przy ul. Na Załęczu 2.
- Prokuratura wszczęła śledztwo, które wykaże, czy przyczyną zdarzenia był błąd systemu alarmowego lub instalacji pożarowej bądź nieprawidłowe ich wykonanie. Nie wyklucza się również błędu pracowniczego i podpalenia.
- Trzy pojemniki z zebranymi podczas akcji gaśniczej dokumentami trafiły do Archiwum Narodowego w Krakowie. Ich analiza wykaże, co dokładnie zawierają/ły i czy da się je w jakiś sposób odtworzyć.
Archiwum UMK to kompleks budynków dzielący się na część administracyjną oraz trzy dwukondygnacyjne hale (ostatniej nie oddano jeszcze do użytku). Jeden z najnowocześniejszych zespołów architektonicznych tego typu w Polsce miał docelowo pomieścić 35 tys. metrów bieżących papierowych dokumentów. Tymczasem budynek, zamiast zachwycać, stał się w ciągu ostatnich dwóch tygodni niechlubnie sławny. Nowoczesne wykonanie i zaakceptowane przez odpowiednich ekspertów i urzędników zabezpieczenia techniczne okazały się jednak niewystarczające. Dlatego też pożar archiwum miasta Krakowa udało się ugasić dopiero po kilku dniach ciężkiej akcji gaśniczej. Wokół całej sprawy narosło sporo pytań, które przynajmniej częściowo postaramy się rozpracować.
Jak wybuchł pożar archiwum miasta Krakowa?
Z relacji świadka, wynika, że około godz. 20:05 w pomieszczeniu technicznym usłyszał alarm uruchomionej czujki przeciwpożarowej. Następnie uruchomiły się kolejno alarmy dla innych czujek umieszczonych w halach archiwum – informuje rzecznik prasowy PPO Janusz Hnatko. Prokuratura dotychczas ustaliła, że ów świadek miał po otwarciu jednych z pierwszych drzwi wejściowych do magazynu, zauważyć dym nie tylko uniemożliwiający wejście do środka pomieszczenia, ale i ograniczający widoczność. Tymczasem zgłoszenie o zdarzeniu (dzięki pożarowemu monitoringowi) trafiło do Stanowiska Kierowania Komendanta Miejskiego krakowskiego PSP ok. godz. 20:20. Po kilkunastu minutach od tego momentu na miejscu pojawiły się pierwsze zastępy staży pożarnej. Wykorzystując kilkanaście kilometrów węży gaśniczych i zużywając dziesiątki butli powietrznych, strażacy wraz z Siłami i Środkami PSP i OSP województwa małopolskiego gasili pożar przez ponad 100 godzin.
Setki tysięcy litrów wody
Ogień udało się opanować z pomocą kilku ton proszku gaśniczego dopiero w czwartej dobie. Strażacy tłumaczyli, że było to wyjątkowo trudne zadanie ze względu na charakter architektoniczny budynku (układ konstrukcyjny, spora ilość materiałów łatwopalnych, brak okien i wąskie korytarze) oraz na panujące warunki atmosferyczne. W akcji gaśniczej wzięło udział łącznie ponad 130 zastępów OSP i PSP.
Na portalach społecznościowych można było natknąć się na pytania internautów dotyczące sposobu gaszenia pożaru. Niektórzy sugerowali, że w tym przypadku strażacy mogli zdecydować się na metodę próżniową i odciąć dopływ tlenu do ognia. Mł. bryg. Sebastian Woźniak, rzecznik prasowy Małopolskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP wyjaśnia, że są to opinie niemające nic wspólnego z rzeczywistością. Jedną z takich metod, która ogranicza dopływ powietrza, było zastosowanie środka pianotwórczego, którym wypełniliśmy hale. Niestety to nie przyniosło zamierzonego rezultatu – tłumaczył rzecznik. Dlatego wykonano otwory rewizyjno-gaśnicze, dzięki którym obniżono temperaturę spalania, usunięto gazy pożarowe ze środka i umożliwiono dotarcie do palących się materiałów. Była to akcja skomplikowana i trudna. To, co stanowiło zaletę budynku archiwum, czyli np. brak dostępu światła z zewnątrz, podczas akcji gaśniczej okazało się problemem – podsumował Sebastian Woźniak.
Co było w środku?
Nie ma tam dokumentacji aktualnie działających miejskich jednostek organizacyjnych. Tam jest dokumentacja Urzędu Miasta Krakowa i zlikwidowanych jednostek organizacyjnych – tłumaczyła podczas konferencji z 11 lutego Barbara Skrabacz-Matusik, zastępca Dyrektora Wydziału Organizacji i Nadzoru UMK. Oznacza to, że w budynku znajdowała się tylko dokumentacja archiwalna obejmująca 40 komórek organizacyjnych urzędu oraz 72 już zlikwidowanych jednostek. To są rzeczywiście sprawy realizowane przez Wydział Architektury i Urbanistyki, przez Wydział Skarbu Miasta. To są historyczne sprawy meldunkowe naszych mieszkańców, akta osobowe byłych pracowników Urzędu Miasta Krakowa – wyliczała podczas konferencji Barbara Skrabacz-Matusik.
Istnieje szansa, że niektóre z akt będzie można odzyskać poprzez kontakt z sądami, ministerstwami oraz innymi podmiotami. Wiadomo również, że część z tych dokumentów miała zdigitalizowaną formę, ale ile dokładnie, tego dowiemy się dopiero po analizie przeprowadzanej przez Archiwum Narodowe w Krakowie. To do nich trafią teraz trzy pojemniki z aktami wyniesionymi przez strażaków w trakcie akcji. Dokumenty są przemoczone, zbrylone i opalone. W tym momencie znajdują się w zamrażarkach pracowni konserwacji. Dopiero szczegółowa analiza wykaże, jakie było ich pochodzenie.
Kwestia bezpieczeństwa
Dwie hale archiwum UMK oddano do użytku w 2018 roku. Pozwolenie w tej sprawie wydał Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Urząd Miasta zapewnia, że budynek przechodził coroczne przeglądy gwarancyjne, a ostatnie skontrolowanie i konserwacja instalacji SUG (Stałe Urządzenia Gaśnicze) miała miejsce 21.01.2021 roku (ten typ przeglądu wykonuje się cztery razy w ciągu roku). Oprócz tego archiwum wyposażono w instalację SAP (System Alarmowania Pożarowego), UTA (monitorowanie systemu sygnalizacji pożaru za pomocą zamontowanych w budynku urządzeń z Komendą Miejską PSP w Krakowie) oraz instalację hydrantową i gaśnice. Wszystkie systemy przeciwpożarowe objęte są umowami związanymi z niezbędnymi przeglądami i konserwacją (zgodnie z wytycznymi producentów i obowiązującymi przepisami prawa) z firmami wskazanymi przez Gwaranta/Wykonawcę – przekonuje Dariusz Nowak, kierownik Biura Prasowego UMK.
Wskazuje również na daty wykonania przeglądów wymienionych wyżej systemów. I tak SAP oraz instalację hydrantową wraz z podręcznym sprzętem gaśniczym sprawdzono w grudniu, a UTA w maju 2020 roku. Choć budynek archiwum nie zapewniał wymaganej ilości wody dla celów przeciwpożarowych, Biuro Prasowe UMK wskazuje, że ten brak miały zastąpić zraszacze żelowo-proszkowe. Jednak z prośbą o wyjaśnienie tej kwestii zwrócił się w interpelacji do prezydenta Majchrowskiego radny Łukasz Gibała. Zapytał on, które budynki Gminy również nie spełniają wszystkich wymagań bezpieczeństwa na wypadek pożaru, a jeśli takowe istnieją, to czy w najbliższym czasie planuje się ich skontrolowanie i dostosowanie rozwiązań przeciwpożarowych do obecnie obowiązujących przepisów. Odpowiedź? Na ten moment nieznana.
Pożar archiwum miasta Krakowa objęty śledztwem
Tydzień temu Prokuratura Rejonowa Kraków-Nowa Huta poinformowała o rozpoczęciu śledztwa w sprawie umyślnego spowodowania pożaru wielkich rozmiarów, który doprowadził do powstania strat praktycznie niemożliwych do oszacowania. Należy podkreślić, że prokurator przybył na miejsce zdarzenia już podczas przeprowadzania akcji gaśniczej, ale ze względu na nią dotychczas dokonano jedynie cząstkowych oględzin terenu. Natomiast w najbliższym czasie opinię dotyczącą zdarzenia ma wydać biegły specjalizujący się w zakresie pożarnictwa. Z kolei Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wystąpiła o uznanie tego wydarzenia za katastrofę budowlaną.
Aktualnie teren pogorzeliska zabezpieczają funkcjonariusze policji oraz pracownicy firmy ochroniarskiej wynajętej przez Urząd Miasta. Są to, jak tłumaczy Dariusz Nowak, dwie osoby w systemie ciągłym na dobę (czyli ok. 7 pracowników w ujęciu ogólnym), z którymi podpisano umowę wykonywania dozoru całodobowego na okres do 30.06.2022 r. Za wypełnianie swoich obowiązków ochroniarze zarabiają miesięcznie niemalże 38 tys. zł. brutto.
Co dalej?
Ciężko stwierdzić, ile czasu potrwa postępowanie, tym bardziej że budynek grozi zawaleniem. Dalsze losy hal nr 1 i 2 będą przedmiotem rozstrzygnięć PINB. Wstępnie, w porozumieniu z Archiwum Narodowym, już ustalono miejsce składowania dokumentów, które zostaną wydobyte z tych hal – przekazał Dariusz Nowak.Na ten moment nie wiadomo również, jak dalece skuteczne w dochodzeniu okażą się nagrania z monitoringu rozmieszczonego na budynku archiwum UMK. Natomiast Janusz Hnatko zapewnia, że sukcesywnie przesłuchiwani są świadkowie. Do tej pory zebrano zeznania od pracowników UMK odpowiedzialnych za stan techniczny archiwum oraz przeprowadzanych w nim kontroli, zwłaszcza tych dokonywanych w zakresie instalacji przeciwpożarowych oraz elektrycznych. Tym samym wśród przesłuchiwanych znalazły się również osoby odpowiadające za sprawdzanie wymienionych instalacji. Dzięki temu Prokuratura zamierza ustalić, czy pożar archiwum miasta Krakowa był wynikiem błędu systemu alarmowego bądź instalacji przeciwpożarowej.
Jak tłumaczy Prokuratura, niewykluczone, że skutkiem zdarzenia mogło być też wadliwe wykonanie wspomnianych elementów lub najzwyczajniej w świecie – ludzki błąd. To jednak nie wszystkie scenariusze, bo wiele osób zadaje pytanie wprost: czy to było podpalenie? Do tej kwestii odniósł się podczas konferencji UMK prezydent Majchrowski, który krótko podsumował, że takie podejrzenia są skandaliczne. Powołałem specjalną komisję ds. ratowania archiwaliów. Zaprosiłem nie tylko naszych miejskich archiwistów, ale też przedstawiciela Archiwum Narodowego w Krakowie oraz policji i prokuratury. Chcielibyśmy, aby wszystko było transparentne – dodał prezydent na swoim Facebooku.
Pożar archiwum miasta Krakowa tworzy … pytania bez odpowiedzi
Inni politycy, działacze społeczni oraz internauci wskazują, że sprawę należy zbadać nad wyraz dokładnie. Pożar archiwum miasta Krakowa był bowiem nie tylko jedną z najcięższych i najniebezpieczniejszych ostatnimi czasy akcji gaśniczych dla krakowskich strażaków i policjantów, ale spowodował straty dokumentacyjne trudne do oszacowania. Dlatego z interpelacją do prezydenta Majchrowskiego zwrócił się radny Michał Drewnicki. Wskazuje on, że utrata danych osobowych stanowi naruszenie ochrony tychże danych, bowiem mogły one dotyczyć bezpośrednio indywidualnych i niezwykle ważnych dla mieszkańców spraw. Choć Jacek Majchrowski podkreślił, że Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych został zgodnie z przepisami poinformowany o całej sytuacji, Drewnicki zadał kilka pytań w tej sprawie: Czy w archiwum znajdowały się umowy cywilnoprawne, dokumenty z postępowań przetargowych i reprywatyzacji? Czy bezpieczne są pozostałe akty krakowian rozlokowane w innych miejscach? Odpowiedzi prezydenta Majchrowskiego poznamy być może nawet w przyszłym tygodniu. Zostaną one opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej.
Tymczasem pozostaje nam czekać i zadać jeszcze jedno pytanie – kto zapłaci za straty? Za samo gaszenie pożaru w rzeczy samej odpowiada Państwowa Straż Pożarna finansowana ze środków Skarbu Państwa. Budynek był ubezpieczony na kwotę 12 mln zł. Biuro Prasowe UMK przekonuje, że ubezpieczyciel jest zobowiązany wypłacić środki niezależnie od wyniku śledztwa. Czy jednak kwota ta wystarczy na pokrycie wydatków związanych z usuwaniem skutków pożaru? Oby tak. W przeciwnym razie koszty mogłyby obciążyć portfele krakowian.
Fot. Maciej Grzyb/Krakow.pl