- Wraz z nadejściem pandemii i kilkumiesięcznej kwarantanny zmieniły się nawyki mieszkaniowe Polaków. Najemcy poszukują większych nieruchomości i głównie takich z balkonem, tarasem czy ogródkiem.
- Rynek najmu po dużych spadkach cen i problemach ze znalezieniem najemcy wyhamował i ceny się stabilizują. Stabilizują, ale nie ma wzrostów. Pojawiają się również problemy z wynajmem droższych mieszkań. Biorąc pod uwagę wzrost cen nieruchomości, rentowność z wynajmowanych mieszkań znacznie spada i w praktyce nie jest w stanie pokryć dzisiejszej inflacji – wskazuje Mateusz Gąsior, prezes zarządu iMieszkanie.pl.
Rynek nieruchomości przeżywa intensywny rozkwit, jednak jego odłam – mieszkania na wynajem – z miesiąca na miesiąc przestały być opłacalnym biznesem. Choć ostatnie lata na rynku najmu charakteryzowały się praktycznie niezmiennym wzrostem cen, to pandemia w szybki i drastyczny sposób osłabiła notowania rynku, wywołując na nim długo trwający impas. Nauka zdalna studentów, zamknięte granice dla obcokrajowców, praca zdalna i niepewność o własne finanse sprawiły bowiem, że najemcy opuścili dotychczas dobrze prosperujący rynek.
Powolna stabilizacja rynku mieszkań na wynajem krótkoterminowy?
Jeszcze pod koniec 2020 roku sytuacja była naprawdę dramatyczna i ceny najmu pikowały z ogromną prędkością. Jednak teraz eksperci uspokajają i zaczynają wskazywać na trend stabilizacyjny. Zdaniem Mateusza Gąsiora najem krótkoterminowy powoli odbija się od dna i notuje wzrosty. Mimo to nie należy wyciągać pochopnych wniosków. Rynek najmu krótkoterminowego powoli odżywa i obłożenie w miesiącach wakacyjnych jest spore. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że są to głównie klienci z Polski, a spadek stawek wynajmu za dobę również nastąpił względem roku przed pandemicznego. Dodatkowo, w czasie lockdownu branża była całkowicie zamknięta, więc przez ostatnie 12 miesięcy właściciele nie zarabiali zupełnie nic – tłumaczy ekspert.
Poprawa sytuacji najmu krótkoterminowego może być więc złudna dla całego rynku. Jeśli po wakacjach czeka nas nieprzyjemne zderzenie z kolejną falą pandemii, to możemy powtórzyć scenariusz sprzed czerwca. Hiszpania, Portugalia, Grecja, Francja, czy Holandia to tylko niektóre kraje, które już teraz postanowiły zaostrzyć reżimy sanitarne w związku z widmem wariantu delta. Jeśli będzie on dominujący również w Polsce, to rynek najmu przeżyje kolejny dotkliwy krach. Wniosek nasuwa się sam – na tę chwilę poprawa jest widoczna, jednak po pierwsze, nie zniweluje ona wszystkich długich, pandemicznych miesięcy, kiedy to najem był pod kreską, a po drugie, może być ona tylko łabędzim śpiewem rynku.
Turystyka powraca, studenci niekoniecznie
Dobrym znakiem dla rynku najmu krótkoterminowego jest przede wszystkim to, że turystyce udało się w końcu złapać oddech. Nie wiadomo tylko, na jak długo. Jak podaje GUS, w lipcu ubiegłego roku spadek liczby przyjezdnych z zagranicy, w porównaniu z rokiem 2019, wyniósł aż 68 proc. Bieżący rok to już poluzowane restrykcje i praktycznie swobodna możliwość wyjazdów. W efekcie najem krótkoterminowy z powrotem staje się dla właścicieli mieszkań atrakcyjną inwestycją. Szczególnie powinno to zainteresować osoby posiadające swoje nieruchomości w miejscowościach turystycznych.
Mieszkania na wynajem długoterminowy dotyczą natomiast głównie studentów. To oni byli najbardziej liczną grupą docelową w największych miastach. Byli, bo zamknięcie uczelni skutkowało ich znacznym odpływem. Większość żaków wróciła do swoich domów rodzinnych, by stamtąd kontynuować naukę zdalną. Powrót studentów na jesień nie jest oczywisty. Co ciekawe, znaczące zmniejszenie liczby uczniów w miastach miało również wpływ na wynajmujących mieszkania „niestudenckie”. Na rynku pojawiło się więcej ofert wynajmu niż zazwyczaj, więc potencjalni zainteresowani mieli w czym wybierać. Konkurencyjność bardzo przez to wzrosła, stąd również wzięły się gwałtowne spadki cen.
Mieszkamy inaczej
Praca zdalna spowodowała, że mniej znacząca stała się lokalizacja nieruchomości w centrum. Nastąpiła pewna zmiana układu sił. Obecny rynek najmu charakteryzujący się zmniejszonym popytem powoduje, że przewaga jest po stronie szukających mieszkania. To oni mogą dziś negocjować ceny, warunki czy sam typ umowy najmu. Wynajmującemu ciężko jest natomiast zawrzeć umowę najmu okazjonalnego, która lepiej zabezpiecza go w przypadku nieuczciwego najemcy – mówi Mateusz Gąsior z iMieszkanie.pl. Warto dodać, że wiele firm dostrzegło w lockdownie sposób na zaoszczędzenie pieniędzy i postanowiło zamknąć część swoich oddziałów. Przychylają się więc do pracy zdalnej, która jest korzystna również dla pracowników mieszkających poza dużymi aglomeracjami. Nie muszą oni już dojeżdżać, stać w korkach, wynajmować mieszkań w centrum. Wystarcza im wi-fi i wygodne krzesło przy biurku.
Podaż na mieszkania na wynajem nie zmalała
Pomimo czasowego spadku popytu, podaż pozostała na niezmienionym poziomie. Dlatego właśnie ceny czynszów poszły tak gwałtownie w dół. Głównym czynnikiem stymulującym stały dopływ nowych ofert, jest bardzo niskie oprocentowanie lokat. Ten sposób inwestowania pieniędzy nie przynosi niemal żadnych zysków. Zauważa to Andrzej Prajsnar, ekspert portalu Rynekpierwotny.pl – Dane Narodowego Banku Polskiego wskazują, że przeciętne oprocentowanie nowej lokaty rocznej w PLN po odjęciu podatku Belki wynosi zaledwie 0,10 proc. Tymczasem osiągnięcie rocznego zysku z najmu na poziomie 3 proc. – 4 proc. nadal, pomimo tąpnięć, nie stanowi dużego problemu w przypadku dużych rynków.