W chwili, gdy stało się oczywiste, że pandemia koronawirusa nie oszczędzi polskiej gospodarki, oczy wszystkich zwróciły się na jeden z najstabilniej rosnących segmentów rynku, czyli nieruchomości. Spodziewano się rychłych spadków cen mieszkań o 20, a nawet 30 procent. Nic takiego jednak się nie wydarzyło, mimo że od początku kryzysu minęło już ponad pół roku. Jak to możliwe? Dlaczego ceny nieruchomości w dalszym ciągu rosną?
Dlaczego mieszkania powinny tanieć?
Od początku kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią nie brakowało przesłanek zwiastujących, że ceny nieruchomości zaczną spadać. Mówiło się o rosnącym bezrobociu, pogorszeniu nastrojów konsumenckich, trudniejszych do uzyskania kredytach. Całkowicie załamała się też branża turystyczna, napędzająca przecież krótkoterminowy wynajem mieszkań. Dodając do tego rezygnujących z najmu studentów, którzy przeszli na system zajęć zdalnych, otrzymujemy przepis na taniejące nieruchomości. Tym czynnikom przeciwstawiły się jednak inne siły. Jakie?
Ceny nieruchomości stoją w miejscu, bo popyt jest większy niż podaż
Niezależnie od sytuacji ekonomicznej w Polsce od lat brakuje mieszkań. Eksperci z agencji nieruchomości Nowodworski Estates wskazują, że możemy mieć do czynienia z niedoborem na poziomie 1 – 2,5 mln lokali. To sprawia, że chętnych na zakup własnych czterech kątów cały czas jest więcej niż powstających inwestycji. Mało tego – w obliczu niepewnego jutra, niektórzy deweloperzy wstrzymują się z kolejnymi budowami. To może przełożyć się na jeszcze mniej oddanych do użytku inwestycji w najbliższej przyszłości.
Koszty deweloperów
Warto zwrócić uwagę także na to, że deweloperzy nie mogą pozwolić sobie na wyprzedawanie mieszkań po zaniżonych cenach. Ponoszą oni w końcu takie same, jak nie wyższe koszty w związku z realizowanymi inwestycjami. Działki, materiały budowlane czy robocizna nie staniały przecież w efekcie kryzysu pandemicznego. Co ważne, inwestorzy często opłacają nieruchomości jeszcze przed rozpoczęciem prac budowlanych. Deweloperzy nie muszą więc obniżać cen ostatnich lokali pozostałych w ofercie, ponieważ zdecydowana większość została już przez nich sprzedana – zauważa Marcin Grabarz, specjalista ds. sprzedaży i wynajmu nieruchomości z agencji Nowodworski Estates.
Ograniczone możliwości inwestycyjne
Przed koronawirusem nie obroniły się popularne rodzaje inwestycji finansowych, takie jak choćby waluty. Ich kursy stały się bardzo trudne do przewidzenia. Giełda z kolei bardzo gwałtownie reaguje na wszelkie zmiany, a z rynku regularnie znikają firmy, które okazują się bezsilne w starciu z kryzysem. W porównaniu z tymi metodami lokowania kapitału, nieruchomości pozostają pewnym i bezpiecznym wyborem. Gwarantują regularny dochód pasywny, a ich wartość, mimo że waha się w krótkich odstępach czasu, w dłuższym okresie systematycznie rośnie. W niepewnych czasach inwestorzy chętnie stawiają właśnie na taki sposób pomnażania oszczędności.
Prognozy dla rynku nieruchomości
Ceny nieruchomości przestały rosnąć podczas wiosennego lockdownu, ale nie zaczęły też spadać. Co więcej, obecnie wróciły do tendencji wzrostowej. Eksperci zaznaczają, że rynek będzie zależny od dalszego rozwoju sytuacji pandemicznej, ale nie należy spodziewać się drastycznych obniżek. Najbardziej prawdopodobny scenariusz przewiduje jednak, że ceny będą ciągle rosły, choć w tempie niższym niż w ostatnich latach (max. 5 – 6 proc. r/r).